czwartek, 28 maja 2015

Budowa boiska cz. II

          Wracam do boiska. Zaczynam od przekopania przyszłej płyty boiska. Pomimo, że zrobiłem to 3-krotnie, nadal na wierzchu widać sporo darni. Niestety nie znalazłem żadnego łatwego sposobu na jej pozbieranie, więc pozostał mi sposób tradycyjny, czyli rączki i grabki metalowe.






































Kiedy wreszcie rozpocząłem wypychanie 10-cio centymetrowej warstwy ziemi, z pierwszej połowy boiska, żeby na dnie rozłożyć siatkę przeciwko kretom i nornicom, przyszła kilkugodzinna ulewa. Co zrobiła widać na fotce.










A ja  tak za pomocą pompy zanurzeniowej likwiduję skutki ulewy.













Przy wpychaniu ziemi z drugiej połowy boiska spotkałem ...
















całkiem dużo poważnych korzeni sąsiadujących z boiskiem, drzew





w końcu udało mi się wypchnąć z całego boiska ok. 10 cm ziemi

środa, 20 maja 2015

Wymiana zaworu

          Mamy w ogrodzie 10 punktów pobrania wody, 6 z nich to typowe krany 3/4" a 4 to zawory zakopane poniżej gruntu i umieszczone w kominkach. Wszystkie są zakończone końcówkami do szybko-złączy. Jest to zrealizowane za pomocą instalacji rur i zaworów zakopanych w ziemi. Instalacja ta ma już 14 lat i właśnie chyba przychodzi czas, że np. zawory na tyle już skorodowały, że urywają się pokrętła co oznacza, że przestają już pełnić swoją rolę.
 





      Pierwszy "padł" mi zawór służący do grawitacyjnego opróżniania instalacji na okres zimy (mrozów). Temu zaworowi też mocno przysłużyły się intensywne wysiłki kreta, bo ten koniecznie musiał robić swoje kopce tuż pod zaworem, przez co zawór ten większość swego żywota spędził w ziemi, a nie w czystym pustym "kominku"














        Po dość uciążliwym odkopaniu, udało mi się bez większych problemów zdemontować i usunąć wadliwy zawór wraz z pozostałymi elementami.
A na ich miejsce wstawić wszystko nowe. Ale nie wiem jeszcze czy zrobiłem to skutecznie, bo nie mogę zrobić próby pod ciśnieniem bo ciągle grożą nam jeszcze przymrozki, stąd nie ryzykuję i nie napełniam jeszcze instalacji wodą, w obawie przed uszkodzeniami tych zaworów które są na wierzchu czyli normalnych kranów. Bo już mam przykre doświadczenia, że nawet temp. -3 C potrafi powodować pęknięcia zaworów kulowych.







     

  Zanim zrobi się cieplej, modyfikuję budowę tej studzienki, w ten sposób, że pod zawór podkładam 2 kostki brukowe. Robię to w nadziei, że zniechęci to kreta to kopania akurat w tym miejscu.
















         Wreszcie zrobiło się ciepło i napełniłem instalację wodą i ... po godzinie obserwacji nie znalazłem żadnych śladów wycieku, więc uznałem, że próba się powiodła.
















      To zamykam kominek, zasypuję wykop i "zapominam" o tym na kilka lat.

niedziela, 3 maja 2015

Zakładanie rabaty oddzielającej.

          Postanowiliśmy wyraźnie oddzielić trawnik od  zadrzewionej i zakrzewionej części ogrodu, wyznaczając w ten sposób tak zwaną oś widokową. . Robimy to za pomocą krzewów zimozielonych: bukszpanów, tuj i rododendronów posadzonych w linii pofalowanej. Zaczęliśmy od przekopania paska ogrodu o długości ok. 40 m i szerokości ok. 1 m. Przekopaliśmy tę rabatę za pomocą glebogryzarki. Powstało sporo poszarpanej darni, którą trzeba było usunąć. W powstałe miejsce jak i w wykopane pod rośliny dołki nawieźliśmy kompostu.




Zamówiliśmy agrotkaninę i roślinki. Dostawa bukszpanów była błyskawiczna. Przyjechały kopane z gruntu z tzw. gołym korzeniem i wymagały szybkiego posadzenia, natomiast na tkaninę czekamy do tej pory.









Kilka dni zwlekaliśmy z sadzeniem ale w obawie o stan roślin postanowiliśmy je zasadzić a agrotkaninę podłożymy później jak wreszcie przyjedzie.















Wzdłuż zasadzonych roślin położyliśmy linię kroplującą aby uniknąć nudnego stania z wężem i podlewania.









                                
                                         Jeszcze tkanina, kora i obserwowanie jak roślinki rosną.         


 Po trzech latach rabaty już dość szczelnie pooddzielały poszczególne części ogrodu, tylko rododendrony pod sosną ciągle małe, jakoś wolno rosną.









sobota, 2 maja 2015

147 koszenie

          Rozpoczynam sezon koszenia 2015. Jest to już 147-my raz w tym ogrodzie. Mimo sporego już doświadczenia i praktyki, koszenie zajmuje mi co raz więcej czasu no i jest bardziej męczące niż kilka lat temu. A to głównie za sprawą coraz większej liczby nasadzeń i różnych rabat o  których mi się ciągle przypomina kiedy tylko uruchamiam kosiarkę, instrukcja zawsze jest taka sama "uważaj żebyś znowu nie wykosił jak poprzednio ......."  tu jest lista moich nie zauważeń z poprzednich koszeń.




Przed koszeniem

















 i po,















przed

















po










    Pomimo trudności wspomnianych wyżej, to koszenie było o tyle łatwiejsze, że miałem pomocnika, który pomagał mi w kierowaniu kosiarką i jej czyszczeniu po pracy.







Strasznie zakurzona jest kosiarka :),















ooo i tu wpadło sporo igliwia i trawy.