Przed wieloma laty dostałam od znajomej małą niepozorną roślinkę, która słabo rosła i niczym szczególnym się nie wyróżniała. Powoli dojrzewałam, żeby się z nią pożegnać ale dałam jej jeszcze jedna szansę stawiając na południowym parapecie, zakładając albo uschnie albo zacznie rosnąć.
O dziwo roślinka zaczęła rosnąć, więc zmieniłam jej doniczkę i nieszczególnie się nią interesowałam,
stała tak sobie słabo widoczna za firana. Pewnej nocy poczuliśmy w domu niezwykle piękny zapach,
zaczęliśmy poszukiwać jego źródła, po odsłonięciu firany ukazał się nam niezwykle piękny kwiat,
duży, biały, delikatny i przepięknie pachnący. Kiedy rankiem pobiegłam do okna żeby się nim nacieszyć już go nie było.
Obecnie mam już 4 roślinki, najstarsza nieco kłopotliwa bo bardzo dużych rozmiarów, a takie pachnące noce zdarzają się nam bardzo często. Ostatnio na jednej było 29 kwiatów, które kwitły przez trzy kolejne noce. Niestety nie wiem jak mój kwiat się nazywa. To nasza królowa jednej nocy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz