Grabienie liści z 1 ha plus sprzątanie mniejszych i większych gałęzi po każdej burzy , wcale nie uczyniły mnie herkulesem, a wręcz przeciwnie, doprowadzało to mnie do bólu ... wszystkiego. I postanowiłem z tym skończyć, zapraszając do współpracy zaprzyjaźniony traktorek, który natychmiast i ochoczo zgodził się. Problemem stało się jak i czym on (ten traktorek) ma mnie zastąpić. Natchnienie zaczerpnąłem stąd:
Ale ta konstrukcja nie spotkała się z zachwytem traktorka ... coś mu nie pasowało, domyślam się, że poszło o kolor. Dlatego postanowiłem co nieco zmodyfikować i w kolorze i w konstrukcji, wyszło mi tak:
Teraz ze spokojem zapraszam jesień i nawet burze do mego ogrodu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz