piątek, 5 stycznia 2018

Nowy Rok

  
        Znów minął rok, święta podobnie jak przez ostatnich kilka lat, bardziej przypominały Wielkanoc
niż Boże Narodzenie. Na próżno łudziliśmy się, że skoro Barbary po wodzie to święta będą po lodzie - jak mówi stare przysłowie. U nas ostatnie pół roku cały czas po wodzie i choć to już Trzech Króli temperatura 9C bywa wyższa niż w niejeden jesienny dzień.

A skoro tak ciepło, wilgotno i od czasu do czasu (w tym roku już dwa razy) zaświeci słońce to niektóre roślinki ani myślą o zimowym śnie co niestety może się dla nich skończyć źle.

        Najbardziej obawiam się o róże, które jak widać poniżej kwitną w najlepsze i ciągle wytwarzają nowe pąki.






                       

                        
                             Lwie paszcze, bratki, stokrotki też nie zauważyły, że zmieniła się pora roku





                                                        
                         Wrzosy ciągle ładnie kwitną jakby w ogóle nie przeczuwały zimy           





                  Najbardziej niepokoją mnie róże, które posadziłam w październiku bo ruszyły z wegetacją
jakby to była wiosna. Nie bardzo wiem co z nimi zrobić, one chyba są mocno zagrożone, jeszcze nie zdążyły się dobrze zakorzenić w nowym miejscu więc mróz, który chyba (jak to ostatnimi laty bywa)
nadejdzie na przełomie stycznia i lutego może je zabić.




                                        Natomiast krokusy i tulipany czują już wiosnę, oj co to będzie.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz