wtorek, 13 października 2015

Wrzosowisko


   Od dawna marzyłam o własnym wrzosowisku zwłaszcza po wrześniowych wycieczkach do lasu.
Piękne wrzosy pod brzozami w promieniach jesiennego słońca zachęcały do stworzenia podobnego kącika we własnym ogrodzie.
Kilkakrotnie już kupowałam wrzosy i zasadzałam w różnych częściach ogrodu ale zawsze kończyło się to niepowodzeniem.
Teraz już wiem, że przyczyną było zbyt mokre lub zbyt suche podłoże.
Tym razem zdobyłam wiedzę jak poprawnie zasadzić krzewinki żeby miały szansę przetrwać.
Miejsce dla nich wybrałam blisko domu, choć nie rosną tu brzozy tylko świerki, dzięki temu będę mogła cieszyć się ich widokiem z okna bez wychodzenia z domu.


 Pracę zaczęliśmy od lekkiego podniesienia terenu, żeby nadmiar wody mógł swobodnie odpływać i nie podtapiał korzeni. Ziemię wymieszaliśmy z torfem i zasadziliśmy roślinki.
Między wrzosami posadziliśmy kilka traw, cyprysików groszkowych, hortensji oraz trochę cebulek
krokusów i tulipanów by wiosną też było ładnie.


                                    Wiosną zamierzam dosadzić jeszcze trochę wrzośców.


                                                           Wrzosowisko rok później




                                                             Po dwóch latach

 






czwartek, 1 października 2015

Jesienna renowacja trawnika

   Po zimie trawa nie wyglądała najlepiej a sierpniowe upały i kilkumiesięczna susza dokonały dzieła.
Trawa na zdecydowanej większości ogrodu wyschła. My oczywiście nie mamy ambicji mieć trawnika w stylu angielskim na całej powierzchni działki, wręcz przeciwnie w fragmentach o charakterze leśno - naturalistycznym taki trawnik wyglądałby źle.
Piękny trawnik chcielibyśmy mieć wokół domu i przy tarasie ale w tych miejscach wysechł najszybciej i tylko chwasty pozostały. W części bardziej "dzikiej" częściowo się obronił.
Nie wiedzieliśmy co z nim zrobić i jak zwykle drogą prób i błędów zaczęliśmy siać trawę od nowa.
Powierzchnia trawnika jest dosyć duża, więc podzieliliśmy go na części i każdą część zasiewamy oddzielnie.







   Wyschniętą darń zgrabiliśmy a właściwie zerwali przy pomocy grabi konstrukcji R.
Bez przekopywania, na leniucha:). Na to nawieźliśmy cienką warstwę ziemi, równając przy okazji powstałe przez lata nierówności.










Na tak przygotowaną ziemię wysialiśmy trawę. Po wierzchu ponownie posypaliśmy, bardzo cieniutko ziemią. Na koniec całość została zawałowana i podlana.











Po siedmiu dniach podlewania
trawka wyrosła.
 Do drugiego fragmentu trawnika podeszliśmy bardziej profesjonalnie. R. przekopał wyschniętą darń glebogryzarką i wtedy zaczęły się problemy. Powstała powierzchnia wyglądała strasznie, dużo czasu i wysiłku poświęciliśmy na oczyszczenie ziemi z powstałych kołtunów. Ostatecznie R. kupił bronę,
którą skutecznie oczyścił i wyrównał ziemię. Efekt był imponujący, ziemia po wszystkich zabiegach wyglądała pięknie jak w doniczce. Tym razem po wysianiu ziarna, R. zabronował i zawałkował.
Na wyjście trawy czekaliśmy dłużej bo 11 dni. Myślę, że ziarna były głębiej zasypane przez bronę.





Efekt końcowy podobny.


Wniosek - szkoda pracy i czasu na staranne przygotowywanie podłoża, w obu przypadkach trawa wygląda tak samo.